KULINARNY KRAKÓW

kawiarnia

  Kraków można poznawać na różne sposoby klasycznie według przewodników i niekonwencjonalnie według własnych upodobań. Jedną z tych drugich jest trasa dawnej i nowoczesnej gastronomii. W Krakowie lubiano i lubi się spotykać przy stole nie tylko w celach konsumpcji, ważna jest atmosfera i otoczenie.

 Kuchnia dla młodych jest szybka, a więc ujęcie barowe a potrawy głównie kuchni azjatyckiej i śródziemnomorskiej . I właśnie z takiego miejsca z ul. Krupniczej rozpoczniemy nasz spacer. Od lat kilkunastu ulica ta to ciąg małych lokalików liczba oscyluje wokół tuzina z kuchnią wegetariańską i wschodnią z kultowym już dzisiaj Yellow Dog. Może być miejscem imprezy, spotkania towarzyskiego ale i biznesowego . Internet to standard. Ulica Krupnicza to część trasy z miasteczka studenckiego do centrum. Czy lokale te przetrwają wiek młodzieńczy i zmieniające się mody kulinarne czas pokaże.

    Są jednak w Krakowie miejsca spotkań przy stole obrosłe nie tylko patyną czasu ale i legendą. Jest ich wiele, do kilku z nich pozwolimy sobie Państwa  zaprosić.

   Kierując się w stronę Rynku ulicą świętej Anny mijamy pod numerem 3 Chimerę restaurację i bar sałatkowy. Restauracja mieści się w XIV wiecznych piwnicach gdzie kiedyś składowano wino i posiada coś wyjątkowego zachowany kominek gotyckiej gospody działający do dziś  i tak jak przed wiekami piecze się  w nim  mięsiwo. Chimera zapewnia coś dla ciała ale też dla ducha mieści mini galerię prac malarskich właścicielki Anny Wierzbowskiej-Wrońskiej i butik z zaprojektowanymi przez nią lampami. Właściciel – historyk Artur Wroński poszukuje stale nowych – starych przepisów. A spróbować w Chimerze możemy i kuchni codziennej i kuchni odświętnej. Jeżeli jeszcze wiemy co to znaczy.

   Idąc północną pierzeją Rynku pod numerem 29 w Kamienicy Pod Blachą  mijamy bar Vis a Vis zwany popularnie Zwisem miejsce spotkań Bohemy Krakowskiej , nieformalne biuro Kabaretu Piwnicy pod Baranami i Piotra Skrzyneckiego. W Zwisie  nawet barmanem jest poeta Marek Wawrzyński, a zaprasza do wnętrza od 2000 roku siedzący przy kawiarnianym stoliku Piotr Skrzynecki.

   I tak po ewentualnym aperitifie w Zwisie kierujemy się do restauracji która jest absolutnym liderem na naszej liście można rzec z racji wieku i urzędu czyli mówimy o Hawełce, uwiecznionej we fraszce Jana Sztaudyngera „Przed wejściem chętka, po wyjściu mgiełka  oto jest Kraków oto Hawełka”. Jej historia sięga połowy XIX wieku gdy do Krakowa przybywa z Moraw Antoni Hawełka. Najpierw prowadzi sklep, a na zapleczu popularny wówczas handelek śniadaniowy  zwany też pokojem śniadaniowym była to forma pośrednia miedzy bufetem a restauracją. Rozsławiły go w Krakowie piętrowe kanapki . To polski praprzodek burgera w wersji luksusowe homar itp. Po bezpotomnej śmierci  spadkobiercą został jego subiekt Franciszek Macharski .W roku 1913 Leopold Macharski otwiera w Pałacu Spiskim na piętrze  restaurację Hawełka dziś Restauracja Tetmajerowska – Restauracja na specjalne życzenie. Znakomita kuchnia, eleganckie wnętrza i doskonała atmosfera przyciągnęła wkrótce  profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego którzy kreują zwyczaj spotkań w tejże restauracji w męskim gronie. Uczestniczył w tych spotkaniach Henryk Sienkiewicz i tu narodziła się postać Petroniusza, a kelner podając cygaro zwracał się do przyszłego noblisty „Mistrzu ogniem i mieczem”. Wnętrza eleganckie zdobione przez młodopolskiego malarza i poetę Gospodarza z Wesela dramatu Wyspiańskiego Włodzimierza Tetmajera. Kasetonowy strop pokryty jest geometryczno-roślinną polichromią a fryz przedstawia dzieje Mistrza Twardowskiego. W tej sali w okresie międzywojennym wystawiane były satyryczne szopki „Kukiełki u Hawełki” autorstwa między innymi Magdaleny Samozwaniec. Hawełka nawet w okresie minionym 1945-1991 kiedy to została znacjonalizowana starała się trzymać poziom na ile było to możliwe. Od roku 1991 pomieszczenia odzyskały dawny wygląd i świetność, a w kulinariach wrócił genius loci oryginalnych receptur Hawełki.

   Podążamy teraz do miejsca równie legendarnego i wiekowego czyli na ulicę Floriańską, do Jamy Michalika z rodowodem XIX wiecznym, umieszczanego we wszystkich przewodnikach i należącego do elitarnego grona najpiękniejszych kawiarni Europy. Jan Michalik cukiernik ze Lwowa zakłada przy ul. Floriańskiej nr 45 Cukiernię Lwowską. Lokalizacja w pobliżu uczelni artystycznych spowodowała że lokal stał się szybko centrum spotkań braci malarskiej.

   Tu od roku 1905 działa kabaret polityczny Zielony Balonik do którego teksty piszą , karykatury malują i scenografie występów tworzą luminarze Młodej Polski dość wymienić Augusta Kisielewskiego, Józefa Mehoffera, Jacka Malczewskiego, Jana Stanisławskiego czy Ksawerego Dunikowskiego. Gdy cierpią na brak gotówki rachunki regulują swoimi pracami.

   Michalik dobudowuje od strony podwórka  drugą salę zwaną Zieloną z wystrojem Karola Frycza zachowanym praktycznie w stanie niezmienionym. Sala nie ma okien i artyści nadają jej nazwę Jama Michalika. Jan Michalik tworzy własne receptury ciast które noszą patriotyczne nazwy tort Paderewski czy mazurki Chopin, Mickiewicz. Wśród gości tej epoki są Józef Piłsudski czy Walery Sławek. Na ścianach królują karykatury a wśród nich perełka Pijana Brama Floriańska, pewnie w takim stanie widzieli ją bywalcy kawiarni nad ranem opuszczający lokal. W 1918 Michalik sprzedaje lokal swoim pracownikom i przenosi się do Poznania. Jama Michalika bez Michalika to już nie to, brakło ceremoniarza biesiad kawiarniano-artystycznych. Kawiarnia istnieje ale traci swój czar. W powojennej rzeczywistości kamienica pozostała prywatna a w 1950 zabytkowe wnętrze kawiarni upaństwowiono i przekazano w dzierżawę spółdzielni Społem. W latach 60tych XX wieku krakowscy twórcy Jacek Stwora, Bruno Miecugow i Tadeusz Kwiatkowski tworzą słynny kabaret Jama Michalika ,który pozwala sobie żartować z ówczesnej władzy a zdobycie biletu graniczy z cudem przez cały okres działalności to jest lat blisko trzydzieści. W roku 1991 kawiarnię przejmuje właściciel kamienicy pan Stanisław Jerzy Kuliś. I tu podobnie jak w Hawełce najpierw remont, prace konserwacyjne aby wnętrze odzyskało swój dawny blask i czar, a potem nawrót do czasów pana Michalika do działalności artystycznej i to najwyższego lotu. Na niewielkiej estradzie  Na Górce w Sali Zielonej goszczą artyści krajowi i zagraniczni, swoje wiersze recytują współcześni poeci w tym krakowscy nobliści. Jama Michalika jest najczęściej filmowanym wnętrzem w Krakowie. Ta działalność podkreśla związek artystycznej braci Jamy Michalika z duchowym posłannictwem Polski.

   Ulicą Floriańską wracamy do Rynku ale zrobimy jeszcze skok w bok na ul. Mikołajską pod numer 12 do Jadłodajni u Stasi. Od blisko 80 lat  serwująca posiłki domowe , słynie z pierogów ręcznie robionych, gołąbek i kwaśnego mleka nie kefiru. Nazwa jadłodajni nie jest oficjalna ale w ten sposób uhonorowano jej wieloletnią właścicielkę i autorkę jej dzisiejszej pozycji na planie kulinarnym centrum Krakowa. O rodzinnej atmosferze i niespotykanym zaufaniu do klientów świadczy fakt iż klient zamawia, zjada a wychodząc przy kasie sam przyznaje się co zamówił. Spotkać tu można wszystkich :rodziny, studentów, naukowców, księży i dyplomatów. Wśród cudzoziemców przeważają Niemcy – wielbiciele kwaśnego mleka.

   I tak z domowej kuchni ruszamy do kawiarni najbardziej krakowskiej  – do Kawiarni Noworolskiego zwanej skrótowo Noworolem mieszczącej się w Sukiennicach. Kawiarnia od 1912 roku – otwarcie-  jest w rękach rodziny, oczywiście z przerwą na okres wojny gdy była lokalem tylko dla Niemców zarządzanym przez wiedeńskich cukierników i okres powojenny gdy była państwowa. Jan Noworolski podobnie jak Jan Michalik przybył do Krakowa ze Lwowa. Od początku Noworol konkurował z Jamą Michalika . Gościli tu: Jacek Malczewski, Wojciech Kossak, Julian Fałat ,Ludwik Puget, Fryderyk Pautsch, Karol Hubert Rostworowski, Ignacy Daszyński czy Józef Piłsudski. I ten lokal trafił do fraszki Jana Sztaudyngera: „Ta Pani pobożna i wkrąg słynie z tego, zbiera „na murzynek” u Noworolskiego”. Kawiarnia Noworol posiada coś wyjątkowego co czyni z niej ulubione miejsce krakowian i turystów mianowicie niezapomniany i z niczym nieporównywalny widok na kościół Mariacki. Wielbicielem tego widoku był stały bywalec Noworola Czesław Miłosz.

   Z kawiarni Noworolskiego parę kroków i jesteśmy przed pierwszą z trzech kamienic przy Rynku nr 15,16 i 17 w których mieści się obecnie restauracją „Wierzynek”. Historia  nazwy restauracji sięga XIV w, gdy panujący wtedy król Kazimierz Wielki wydał ucztę dla monarchów i książąt europejskich którzy gościli na zaślubinach wnuczki króla Elżbiety z cesarzem Karolem. Najsłynniejszą ucztę w historii Polski opisał Jan Długosz i według niego miała ona trwać 21 dni. Wydał ją zarządzający finansami króla mieszczanin Mikołaj Wierzynek, czy akurat w tych kamienicach brak na to dowodu. Legenda uczty trwała i w XIX wieku uwiecznili ją na swych obrazach Bronisław Abramowicz i Jan Matejko. Do tej tradycji sięgnął w 1945 roku Kazimierz Książek zakładając restaurację  „U Wierzynka”. Niedługo potem restauracja stała się państwowa. Przez cały okres powojenny Wierzynek był wizytówką Krakowa gdzie podejmowano oficjalnych gości władz państwowych. Dziś restauracja specjalizuje się w kuchni staropolskiej opartej na dziczyźnie. Dysponuje wieloma salami o różnej wielkości oferując klientom obok kuchni także dyskrecję i intymność.

   Od Wierzynka w lewo i za rogiem znana wszystkim z piosenki Grzegorza Turnaua ulica Bracka a na niej pod numerem 3-5  kawiarnia Nowa Prowincja. I lokal ten choć najmłodszy ze wspominanych uwieczniony już został w piosence Kabaretu pod Budą jak śpiewał Sikorski: gdy zapytałem dokąd w noc idzie kompania cała odpowiedzieli jeden krok na Bracką do Turnaua”. Artysta nie mieszka już na ul. Brackiej ale lokal pozostaje w rękach rodziny. I chociaż tak młody lokal jest już kultowy, to miejsce spotkań artystów , pisarzy i poetów. Urządzona z artystycznym nieładem, przypomina trochę graciarnię a trochę stryszek gdzie przechowuje się rzeczy ładne, czasem już niemodne ale z którymi trudno się rozstać bo zawierają w sobie tyle wspomnień. Lubiła ten lokal Wisława Szymborska, a zwłaszcza salę na I piętrze zwaną Salą pod Kokardą. Tu podaje się tylko kawę Vergnano i specjalność Nowej Prowincji gorącą czekoladę i ciasto czekoladowe z bitą śmietaną.

   I tak opuściliśmy Rynek  i zakończyliśmy nasz spacer.

   Nie oznacza to jednak że wyczerpaliśmy listę niezwykłych miejsc oferujących nie tylko jadło i trunek ale przede wszystkim  to coś co wszyscy zauważają że to coś istnieje tylko w Krakowie i do takich miejsc można zaliczyć i Zaułek Niewiernego Tomasza, Cherubino ze wspaniałymi makaronami, czy wreszcie nie mający równego sobie  bar kawowy Rio a i na zewnątrz Plant można znaleźć ciekawe miejsca.