„Mieszkam w Krakowie, a to znaczy, że go nie zwiedzam” (W. Szymborska, Lektury nadobowiązkowe, 1978).
Truizmem jest stwierdzenie, iż każdego, a szczególnie artystę kształtuje jego epoka, dom rodzinny, kraj i miejsce zamieszkania. Dla Wisławy Szymborskiej miejscem symbolicznych „Narodzin Gwiazdy”, jeśli na chwilkę zawłaszczymy tytuł tego filmu, okaże się położony w centrum Krakowa, kilkaset metrów od Rynku potężny budynek Pałacu Prasy zwany „Krążownikiem Wielopole”.
W lutowy poranek 1945 roku w drzwiach redakcji krakowskiego „Dziennika Polskiego” stanęła młoda dziewczyna z pierwszym swoim wierszem w dłoni. Można by się zastanawiać, czy doszłoby do kolejnego polskiego Nobla, gdyby redaktor pisma (późniejszy mąż noblistki) zrobił z tym wierszem to, na co miał ochotę po przeczytaniu: czyli umieścił w koszu…
Stąd właśnie, z Pałacu Prasy prowadziła późniejsza droga Wisławy Szymborskiej: do Domu Literatów przy ul. Krupniczej, a później, na ul. Wiślną do redakcji krakowskiego periodyku kulturalnego „Życie Literackie”. Tam tworzyła, kierowała Działem Młodych i tam wreszcie, w 1967 r. – jako jedyna z krakowskich literatów zwróciła oficjalnie legitymację partyjną w geście poparcia dla Leszka Kołakowskiego. Ten gest oznaczał równocześnie rozwód z ideologiczną, jak i zawodową przeszłością, początek samodzielnej pracy literackiej.
Po opuszczeniu ul. Krupniczej Wisława kilkakrotnie zmieniała miejsce zamieszkania, pozostając jednak wierna północnej dzielnicy Krakowa, w rejonie ul. Królewskiej. Z tej dzielnicy wiodła jej droga do Sztokholmu, po noblowskie zaszczyty. Na zakup ostatniego, wygodnego wreszcie mieszkania mogła sobie pozwolić dopiero po otrzymaniu nagrody Nobla.
Byłoby niewybaczalnym błędem, gdyby ktoś z zachodnio-europejskich widzów wyobraził sobie miasto Szymborskiej na podstawie nakręconego w 2011 roku filmu dokumentalnego holenderskiego reżysera J. A. Jansena „Koniec i początek”. Dokument przedstawia portret noblistki na tle szarego, smutnego, a nawet brudnego pejzażu miasta, który przegrywa a priori z kolorytem Zachodu.
O tym, jak obraz ten fałszuje rzeczywistość, można się przekonać łatwo: po prostu odwiedzić Kraków, miasto Szymborskiej, miasto, którego – jak pisze poeta – „myśli, tradycje i pomniki są źródłem wody życia dla kolejnych pokoleń Polaków” (J. Iwaszkiewicz).