Przymiotnik nasza może wydać się niewłaściwy w odniesieniu do miejsca pobytu jedynego w Polsce dzieła Leonarda da Vinci – w mieście, w którym nasiliły się ostatnio dyskusje nad prawem do decydowania o dalszych losach obrazu. Chodzi oczywiście o „Damę z łasiczką” ze zbioru XX Czartoryskich w Krakowie.
Na portrecie Cecylii Gallerani pędzla Leonarda widać młodą dziewczynę, trzymającą na rękach zwierzątko, którego rodzaj i symbolika wciąż jest przedmiotem badań (łasica?, gronostaj?). Dziewczyna siedzi w pozycji lekko zwróconej – ku komu? Wita lub żegna kochanka, lub może poza tłem obrazu stoi malarz, któremu sławę zawdzięcza?
Te, i inne problemy pewnie do końca absorbować będą znawców dzieła, które z latami przybiera na znaczeniu i obecnie ma opinię największego w posiadaniu polskim i jednego z najważniejszych w skali światowej. (M. Roztworowski 1994). Naszą „Damę” od zagranicznych konkurentów odróżnia jednak jedno: żadne chyba dzieło sztuki na świecie nie odbyło tyle podróży, w różnych okolicznościach i różnymi środkami lokomocji. I nie chodzi tutaj jedynie o popularne zmiany właścicieli i marszandów sztuki – były to w większości transporty zabezpieczające lub dramatyczne ucieczki w celu ukrycia obrazu – bądź też wręcz jego porwania i próby zawłaszczenia (okres II Wojny Światowej).
Gdy wreszcie, po dramatycznych przeżyciach, „Dama” przez pewien czas zaczęła się cieszyć chwilowym bezpieczeństwem i odpoczynkiem w Muzeum XX Czartoryskich w Krakowie, pojawiły się głosy, iż powinna na siebie „zarabiać” – t. j. znów wędrować uświetniając swoją obecnością światowe ekspozycje. Ulegając wymogom nowych czasów i w efekcie licznych zabiegów dyplomatycznych często wysokich szczebli, odbyła nasza „Dama” znów wiele, tym razem triumfalnych podróży, ciesząc się zasłużona sławą swego Mistrza.
Wreszcie, w ostatnim roku możemy odetchnąć na chwilę z ulgą: „Dama z łasiczką” wróciła do Krakowa. Wróciła jak zdrożony wędrowiec wraca do miejsca swego wieloletniego zamieszkania, gdzie może odpocząć, gdzie oczekują go bliscy. Dziś pewnie liczni turyści ustawią się na stopniach skrzydła zachodniego Zamku Królewskiego na Wawelu, gdzie na czas remontu Muzeum XX Czartoryskich znalazła rezydencję nasza „Dama”. Lecz jeśli na ślicznej twarzy młodziutkiej Cecylii dostrzeżemy lekkie zmarszczki znużenia, pamiętajmy, że wszystkie podróże mają swoją cenę. Może zmarszczkom zmęczenia zapobiegną konserwatorzy sztuki (podobno najlepsi na świecie) – ale może przy okazji ktoś sobie uświadomi, iż na delikatnej fakturze obrazu odbija się jak w ognisku soczewki ponad 200 lat dramatu polskiej i europejskiej historii.