(rzecz o Żołnierzach Wyklętych)
Kraków, w którym „każdy kamień przypomina o polskiej historii” (Wyspiański), odsłania niespodzianie ukryte pod powierzchnia tajemnice.
Jeśli zmęczony gwarem atrakcji turysta poświeci wczesnym rankiem ciepło hotelowej pościeli na rzecz spaceru śpiącymi jeszcze ulicami miasta, z jednej strony uderzy go widok mgieł unoszących się zwolna nad Wisłą, z drugiej zaś wrażenie wolno ustępujących białych oparów nad Plantami. Można mieć wrażenie, iż zza białej ściany dobiega stukot żołnierskich butów. Powoli wyłaniają się sylwetki w żołnierskich mundurach, w czapkach ozdobionych orzełkiem z koroną, na mundurach dystynkcje różnych stopni: od szeregowca do generała brygady.
Postępując równym krokiem przez miasto, szukają w nim zachowanych śladów swojej obecności, jak ręka przesuwana po twarzy odkrywa wyżłobione w niej rysy i znajome zmarszczki. My, mimowolni Świadkowie ich marszu, towarzyszymy im w nostalgicznej wędrówce.
W pobliżu Dworca Kolejowego PKP dostrzegamy czerwony budynek dawnych koszarów austriackich: obecnie siedzibę Muzeum Armii Krajowej, mieszczące rekwizyty żołnierskiej przeszłości ostatniej Armii Wojska Polskiego II Rzeczypospolitej.
Przy ulicy Lubicz, na narożnej kamienicy tablica pamiątkowa przypomina o miejscu narodzin legendarnego dowódcy Kedywu i organizacji „Nie”, Augusta Emila Fieldorfa.
Idąc dalej wraz z żołnierzami przez Planty, mijamy budynek dawnego wiezienia św. Michała (obecnie Muzeum Archeologiczne). W pobliżu, na murze budynku Sądu przy ul. Senackiej, kolejna tablica pamiątkowa. Informuje ona o procesie II Komendy Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” (WiN) w 1947 r. W sfingowanym procesie skazano na śmierć lub więzienie żołnierzy oddziału płk. Franciszka Niepokólczyckiego. Z grona wielu straconych, niektórych nie udało się dotychczas zidentyfikować i ekshumować szczątków. Do tych należy śp. Inż. Józef Ostafin, o którego śmierci z rak oprawców przypomina tylko symboliczny nagrobek na cmentarzu Rakowickim.
Wychodząc z Plant, oddział mija gmachy przy ulicy Loretańskiej i kościółek O.O. Kapucynów, mieszczący ongiś archiwa IV komendy WiN-u. O dramacie skazańców podziemia poakowskiego przypomni jeszcze tylko Muzeum Historyczne przy ul. Pomorskiej w pobliżu miejsca ich kaźni przy pl. Inwalidów.
Wreszcie, po dłuższym marszu przez miasto osiągamy w wraz z Żołnierzami Wyklętymi Park im. Henryka Jordana przy Błoniach Krakowskich. Tam, w Galerii wielkich Polaków XX wieku, wielu z nich, stojąc na kamiennych cokołach, odzyskuje swoją nieprawnie odebraną tożsamość. Oto oni:
– Gen. Leopld Okulicki „Niedźwiadek”, cichociemny, ostatni dowódca AK,
– Gen. August Emil Fieldorf „Nil”, dowódca Kedywu AK I organizacji “Nie”,
– Rotmistrz Witold Pilecki “Witold”, kronikarz i uciekinier z Auschwitz,
– Sanitariuszka i łączniczka AK Danuta Sidzikówna „Inka”,
– Mjr Zygmunt Szendzielarz ” Łopaszko”, twórca V i VI Brygady Wileńskiej AK,
– Ks. Władysław Gurgacz „Sem”, kapelan i jezuita,
– Płk. Łukasz Ciepliński „Pług”, prezes ostatniego zarządu IV Komendy WiN
– i wreszcie ostatni Wyklęty z tego grona: Józef Franczak „Lalek”- zastrzelony w walce
z oddziałami ZOMO i UB 21.10 1963 r.
Oczerniani i opluwani za życia, bezprawnie życia pozbawieni, skazani ongiś na zapomnienie, ŻOLNIERZE WYKLĘCI wychodzą z cienia historii.
Autor : Krystyna Marczyńska-Gałkowska